Balthazar “Sand” – Kolekcjonerzy chwil

Na najnowszym albumie Sand Balthazar podąża ścieżkami przetartymi na poprzednim krążku Fever – w stronę R&B i muzyki lat 70. Jednak tym razem, oprócz miłosnych rozterek, grupa bierze na warsztat temat uciekającego czasu, którego z pewnością nie zmarnujemy, wsłuchując się w ich muzykę.

Beligijski zespół Balthazar pod koniec lutego wypuścił w świat swoją piątą płytę – Sand. Ci, którzy byli z nim od początku, znają jego indie rockową, melancholijną twarz, jednak na przestrzeni lat muzyczny styl grupy zmienił się. W 2015 roku zespół zdecydował się na przerwę, po której wrócił z krążkiem Fever (2019), lżejszym niż dotychczasowe wydawnictwa, idącym w stronę wyrazistego groove’u oraz lekkich inspiracji R&B i muzyką orientu. Na Sand, płycie tworzonej podczas trasy promującej Fever, grupa kontynuuje muzyczną ścieżkę rozpoczętą w 2019 roku. Dokąd ich zaprowadziła?

Motywem przewodnim krążka jest brak umiejętności życia tu i teraz, ulotność chwili i zniecierpliwienie. Na okładce, która na pierwszy rzut oka może odstraszyć, widzimy rzeźbę Homunculusa Loxodontusa, wyrażającą uczucie zniecierpliwienia doświadczanego w poczekalni lekarskiej – uciążliwy niepokój oczekiwania. Podobną tematykę niesie ze sobą nazwa płyty –  Sand. Bezpośrednio wiąże się z nią utwór Hourglass (ang. klepsydra), gdzie piasek przesypujący się w tytułowej klepsydrze również odnosi się do nieuchronnie mijającego czasu.

A gdzie znajdziemy te motywy na krążku? Zacznijmy od Moment opowiadającym o człowieku nieudolnie próbującym chwytać przemijającą chwilę. Słyszymy tu mocne nawiązania do poprzedniego albumu – wyraźną gitarę, rytmiczną perkusję, instrumenty dęte. W klimacie Fever pozostają też Losers i On A RollLosers opowiada o chwili, w której jesteśmy niepewni i przegrani, natomiast w On A Roll przewija się historia błędnego koła, w jakim jesteśmy uwięzieni, próbując zmienić swoje przyzwyczajenia i ostatecznie – lądując w identycznym miejscu. 

Po tym tryptyku, brzmienie Sand oddala się od poprzedniej płyty. W Want You i You Won’t Come Around tempo zwalnia, tematyka skupia się na rozstaniu, słyszymy drobne nawiązania do tanecznej muzyki lat 70. podsycane przez falsetowe chórki. 

Rozruszamy się odrobinę z kolejnymi kawałkami: Linger On, gdzie nawarstwiają się elektroniczne sample oraz Hourglass, w której pojawia się tytułowy Sand, a także poczucie zniecierpliwienia i niemożności zatrzymania się w miejscu, podkreślane przez neosoulowy dźwięk gitar.

Zakończenie płyty jest dość nierówne, z utworu na utwór tempo zwalnia. Słyszymy Passing Through z pulsującymi samplami i złowrogo brzmiącą partią smyczkową, Leaving Antwerp, gdzie króluje bujająca gitara i rozjeżdżające się akordy, Halfway wydany w połowie drogi pomiędzy dwoma ostatnimi krążkami długogrającymi, opierający się na elektryzujących gitarach, głębokim głosie wokalisty i silnych inspiracjach R&B. W ostatnim utworze, Powerless, zespół zaskakuje odrobinę innym, jazzowym wydźwiękiem, przywołującym na myśl skojarzenia z Warhaus, solowym projektem jednego z wokalistów – Maartena.

Krążek Sand jest wyjątkowo spójnym albumem – w trakcie pandemii artyści sięgnęli po więcej elektronicznych sampli, pozostawiając jednak miejsce dla gitarowego groove’u i orientalnego brzmienia instrumentów smyczkowych i dętych. Balthazar śpiewa o upływającym czasie i dręczącym uczuciu oczekiwania, które doskonale udało im się uchwycić na tym krążku: od okładki, przez tytuł po teksty piosenek. Zrobili to jednak w elektryzujący sposób, który pobudza słuchacza do chwytania i kolekcjonowania upływających chwil. 

About Zeen

Power your creative ideas with pixel-perfect design and cutting-edge technology. Create your beautiful website with Zeen now.

Więcej wpisów
Counting Crows, Butter Miracle, Suite One, album cover
Od „Rain King” do „Rat Kings”. Wielki powrót króla. Counting Crows – „Butter Miracle Suite One” (recenzja)