Andrew-Bird-Inside-Problems

“Inside Problems” Andrew Birda. Coś nowego, coś starego, coś pożyczonego (recenzja)

Nie dorastałam przy muzyce Andrew Birda, choć teoretycznie było to możliwe – jego debiutancka płyta, Music of Hair, ukazała się wtedy, gdy po raz pierwszy zasiadłam w szkolnej ławce, przerażona i zachwycona jednocześnie. Podobna mieszanka uczuć towarzyszyła mi – tak jak i muzyka Birda – dwanaście lat później, gdy w upale majowych dni pisałam maturę i pakowałam się na studia. 

W upale pierwszych czerwcowych dni tego roku ukazała się jego kolejna (osiemnasta!) płyta, Inside Problems. Słuchając jej, znów czuję się tak, jakbym miała (nomen omen) osiemnaście lat, a cały świat był u moich stóp. I choć mam prawie dwa razy tyle, siła wzruszeń, jakie towarzyszą mi przy kolejnych odsłuchach Inside Problems, jest obezwładniająca. W czym tkwi fenomen tego albumu?

Zacznijmy – jak i zaczyna się Inside Problems – od Underlands. Niepozorny fingerstyle, do którego dołącza jeszcze bardziej niepozorna gitara, nabiera mocy wraz z pierwszym refrenem. Stars don’t owe you anything, śpiewa Bird. Motyw relacji człowieka z przyrodą gości w jego twórczości od dawna, zwykle jednak w utworach muzyka to człowiek podporządkowywał sobie Matkę Naturę (jak chociażby w Sweetbreads). Tym razem to natura ma nad nami władzę – ona poradzi sobie bez nas, ale czy my bez niej…? Druga kompozycja na albumie, Lone Didion, to z kolei intertekstualna wyprawa w krainę cierpienia po utracie ukochanych osób. Do napisania tego utworu zainspirowała Birda historia amerykańskiej pisarki, Joanne Didion, która w krótkim czasie przeżyła śmierć męża i musiała zmierzyć się z postępującą gwałtownie chorobą córki. Lone Didion nie jest jednak pogrążaniem się w rozpaczy, a transem, rytmem zmuszającym do opowiedzenia się po stronie życia, nie śmierci.

Andrew Bird – Underlands (źródło: andrewbirdmusic)

Fixed Positions i tytułowe Inside Problems to powrót do muzycznych korzeni Birda – folkowej krainy łagodności, muzycznie ilustrującej filozoficzne rozważania muzyka o sensie naszego istnienia i nieuchronności przemijania. Najmocniejszym punktem płyty wydaje mi się utwór Atomized . Nieco surowy, trochę oskarżycielski i buntowniczy, jednak ukazujący kunszt Birda jako skrzypka i przypominający jeden z jego znaków rozpoznawczych – gwizd. Na albumie mamy też fraszkę, muzyczny żarcik w postaci lekkostrawnego Faithless Ghost, długi (bo prawie siedmiominutowy) improwizowany Eight (w którym skumulowane lęki i emocje bezsennych nocy przekazuje nie sam Bird i jego wokal, a skrzypce), i zamykające całą płytę ciepłe, dodające otuchy Never Fall Apart

Andrew Bird – Atomized (źródło: andrewbirdmusic)

Nie jestem obiektywna pisząc o Inside Problems, ponieważ twórczość Andrew Birda była ze mną w najpiękniejszych i najtrudniejszych momentach życia, pozwalała mi dojrzeć i rozwinąć swoją wrażliwość. O ile wcześniejsze albumy artysty, poczynając od wydanego w 2009 roku Noble Beast, oscylowały między dwoma biegunami – romansowania z elektroniką z jednej, hołdu złożonego klasycznej muzycznej edukacji z drugiej – o tyle Inside Problems jest powrotem do pierwszych wydawnictw: The Mysterious Production of Eggs czy Armchair Apocrypha. Tylko i aż powrotem, ponieważ słychać w nim wyraźnie „birdową” esencję, sporo tu jednak zachowawczości muzycznej, a zwyczajowy pstryczek w nos wyostrzył się głównie w tekstach utworów.

Okładka Inside Problems (źródło: materiały promocyjne)

Andrew Bird dojrzał, skrystalizował życiową filozofię swojego muzycznego alter ego, i mimo – chyba większej nawet niż wcześniej – pewnej dozy ironii, jego muzyka przepełniona jest nadzieją i wiarą w człowieka jako istotę refleksyjną i altruistyczną. I może właśnie dlatego jego twórczość tak mnie porusza – mimo rozczarowań, zawodów i złamanego serca, wciąż mam nadzieję na ostateczne i globalne „żyli długo i szczęśliwie”.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

About Zeen

Power your creative ideas with pixel-perfect design and cutting-edge technology. Create your beautiful website with Zeen now.

Więcej wpisów
Powrót kosmicznych Indian. Koncert Red Scalp w Gdańsku (relacja)