Piękne Dwudziestoletnie.

Kontynuujemy zapoczątkowaną 2 lata temu tradycję i sięgamy tym razem równo 2 dekady wstecz, aby przedstawić Wam najważniejsze dla nas wydawnictwa 2002 roku.

Gdy startowałyśmy ze Stroną B na początku 2021 roku, chciałyśmy dać się poznać czytelnikom poprzez przedstawienie wybranych, acz niezwykle ważnych dla nas płyt. Do przygotowania wspólnego, redakcyjnego zestawienia podeszłyśmy dość niekonwencjonalnie i zamiast wytypować najistotniejsze albumy mijającego – wówczas 2020 roku – postanowiłyśmy wybrać po jednym krążku, który w 2020…obchodził 20 urodziny. 12 miesięcy później postawiłyśmy na płyty, które w 2021 kończyły nie 20, a 30 lat. 1991 rok był – chyba śmiało możemy użyć tego stwierdzenia – jednym z najważniejszych roczników w historii muzyki, żal byłoby więc nie wziąć go pod lupę. Dziś, obchodząc 2. urodziny naszego portalu, powracamy do taktyki obranej w inauguracyjnym wydaniu i cofamy wskazówki zegara ponownie o 2 dekady. Przedstawiamy Wam najważniejsze dla nas wydawnictwa, które w mijającym – 2022 roku – świętowały swoje 20-lecie.

Jak zawsze, wybór tylko jednego krążka z 12 miesięcy, podczas których na rynku ukazało się tyle muzycznych perełek, był nie lada wyzwaniem, a niektóre z naszych redaktorek przyprawił o prawdziwy ból głowy. 

Duży kłopot ze wskazaniem jednej, najważniejszej płyty 2002 roku, miała przykładowo Magda. Rozpiętość stylistyczna branych przez nią pod uwagę albumów nie pomagała w podjęciu decyzji – na świeczniku znalazły się zarówno jeden krążek z pogranicza hip-hopu i elektroniki: Linkin Park – Reanimation; jeden hip-hopowy z naszego polskiego podwórka: Pezet feat. Noon – Muzyka Klasyczna; dwa o zdecydowanie cięższym, gitarowym brzmieniu: Jerry Cantrell – Degradation Trip i Audioslave – z ich debiutanckim krążkiem wydanym pod tym samym tytułem; oraz jeden z pogranicza country i folku: Johnny Cash – American IV: The Man Comes Around. Jak przy takim rozstrzale dokonać najlepszego wyboru? Przyznacie, nie jest to łatwe zadanie. Najwłaściwszym wydawało się tu pójść drogą eliminacji. O Reanimation Magda wspominała już przy okazji Hybrid Theory, z żalem bo z żalem, ale mogła zatem odsunąć teraz to wydawnictwo na bok. O Muzyce Klasycznej zdecydowała się napisać Kinga, co Magda przyjęła z wielką radością i ulgą – mogła odłożyć i tę płytę, ciesząc się jednocześnie, że mimo wszystko się tu pojawi. Dla opowiedzenia historii albumu American IV zastosowała pewien fortel i… wspomni o nim przy innej okazji, już bardzo niedługo. W ostatecznym starciu pozostały więc dwa krążki wagi ciężkiej – zarówno brzmieniowo, jak i metaforycznie. Finalnie – wbrew temu, co chyba większość czytelników zaznajomionych już z muzycznymi upodobaniami naszej redaktorki by obstawiała – nie postawiła na album niezwykle ważnego dla niej Jerry’ego Cantrella, a na Audioslave. Dlaczego? Odpowiedź znajduje się w tekście.

Natalia tym razem nie próbowała już oszukać systemu, i wreszcie mogła wziąć na tapetę album Tori Amos. Wprawdzie nie Little Earthquakes, o którym bardzo chciała napisać w zeszłym roku, a Scarlet’s Walk, ale wciąż się liczy. Zima sprzyja jednak melancholii i sentymentom, więc jej recenzja jest mało recenzjowa, za to mocno sentymentalna i bardziej literacka niż muzyczna. Ot, pisać inaczej dziewczyna nie potrafi… Wierzy jednak głęboko, że tych z Was, dla których Tori Amos pozostaje jedynie zasłyszanym gdzieś nazwiskiem, jej tekst zainspiruje do zapoznania się z twórczością tej wyjątkowej artystki; tych zaś, którzy Tori lubią słuchać, zachęci do ponownej Szkarłatnej Podróży przy dźwiękach siódmego albumu rudowłosej piękności.

Kinga – co już ku wielkiej uciesze Magdy zasygnalizowałyśmy – wzięła na warsztat klasykę hip-hopowego gatunku: Muzykę Klasyczną Pezeta i Noona. Jest to przełomowa płyta i w karierze Pezeta i w polskim rapie, a wielu słuchaczy jest w stanie rozpoznać utwory z tego krążka już po kilku dźwiękach. Czy jest to materiał kultowy i czy mógł wpłynąć na obecne postrzeganie hip-hopu? Odpowiedzi szukajcie w krótkiej refleksji o tym albumie.

Marta zdecydowała się zgłębić drugą płytę Coldplaya A Rush of Blood to the Head. Przesłuchując ją, trafiła jednak na ciekawą informacje o utworach ukrytych na stronach B singli z tego albumu. Jako redaktorka portalu o tej samej nazwie nie mogła powstrzymać się, aby na te strony B nie zerknąć. Jesteście ciekawi jakie piosenki były dołączone do Scientist, In My Place, Clock i God Put a Smile Upon Your Face? W jakich utworach Coldplay inspirował się U2, a w jakich Oasis? Sprawdźcie to w tekście Marty!

Jak zawsze w przypadku naszych redakcyjnych zestawień, wybrane i przedstawione przez nas płyty stanowią dość wielobarwne i nieoczywiste połączenie. Ale to, że te płyty są tak różne, jak my same i jak różni są nasi odbiorcy, jest chyba w tworzeniu wspólnie tej Strony najpiękniejsze. Wzajemnie się inspirujemy, zachęcamy do odkrywania nowych, muzycznych lądów, nakręcamy do działania. I świetnie się przy tym bawimy. Mamy nadzieję, że tak jak my z Wami – i ze sobą wspólnie – czujecie się dobrze w naszym towarzystwie. I że ponownie wsiądziecie z nami na pokład i dacie się zabrać w tę nieco sentymentalną, ale pełną niezwykłych dźwięków, podróż w czasie. 2002 here we come!

Pełna lista tekstów, wraz z odnośnikami, poniżej:

Natalia Glinka – Hebel – Szkarłatna kraina łagodności. “Scarlet’s Walk” Tori Amos (recenzja)

Kinga Górska – “Weź mi powiedz, czy jest coś lepszego, niż zarabianie słowem”? – dwadzieścia lat Muzyki Klasycznej Pezeta i Noona

Marta Piesiewicz – Strony B „A Rush of Blood to the Head”

Magda Żmudzińska – Audioslave. Ogień wiecznie żywy. (recenzja)

About Zeen

Power your creative ideas with pixel-perfect design and cutting-edge technology. Create your beautiful website with Zeen now.

Więcej wpisów
Fot. Courtesy of Ipecac Records via Bandcamp
Powrót do korzeni. Melvins – Working With God (recenzja)