Którzy z rodziców byliby w stanie wymienić choć jeden album rapowy, który bez cienia zawahania puściliby swoim dorastającym dzieciom i wyszli z pokoju? Co więcej sami w tym czasie udaliby się na koncert tegoż artysty do pobliskiego klubu? Polepione dźwięki uważam za jeden z „must hear” − pozycję obowiązkową dla młodych ludzi, ukradkiem podsuniętą przez rodzicieli z ich osobistej płytoteki. Ostatnie krążki Fisza, które dziś byłyby do znalezienia na nieco innej półce w sklepie muzycznym, mogłyby okazać się dla tych młodszych już za mało przystępne, ale niezmiennie mówią o rzeczach istotnych. Czytaj dalej
Ostatnie