fot.: Pan Kaseciarz
fot.: Pan Kaseciarz

Pearl Jam: strony B, świąteczne single i inne rarytasy

Pan Kaseciarz gościnnie na łamach Strony B o … stronach B, bootlegach i nieoczywistych wydawnictwach PJ.

Nie ma chyba bardziej rozpieszczonej grupy słuchaczy niż fani zespołu Pearl Jam. Bo chociaż przerwy między kolejnymi albumami robią się coraz dłuższe, to czas oczekiwania wynagradzany jest licznymi przystawkami. A to coroczny świąteczny singiel. Czasem wypuszczona zupełnie spontanicznie piosenka, rzadziej jakieś wydawnictwo koncertowe czy kompilacja. Nie licząc solowych projektów muzyków, które również ukazują się dość regularnie. I tak od trzydziestu lat, więc przez ten czas w dorobku grupy uzbierało się sporo takich rarytasów. Wiele z nich to naprawdę ciekawe rzeczy, które na luzie powinny być częścią głównych albumów. Chyba nigdy nie dowiemy się dlaczego takie hity jak Yellow Ledbetter czy Leatherman wiodą los setki innych odrzutów nagranych przez zespół. Ale ten wpis jest dobrą okazją, by o kilku z nich sobie przypomnieć.


Chyba nie mogę zacząć inaczej, jak od wydanej w 2003 roku składanki Lost Dogs, zawierającej niepublikowane dotąd kawałki i strony B singli. W sumie 30 utworów, z których spora część to czyste złoto. Każdy jest dokładnie opisany we wkładce albumu, stąd wiemy, w jakich okolicznościach i kiedy dokładnie powstawała dana kompozycja. Najbardziej podobają mi się te numery, które powstały podczas pracy nad albumem Binaural. Tak jakby kluczem doboru utworów na właściwą płytę była ich nieprzebojowość. Przecież takie Hitchhiker, Fatal czy Sad nie odbiegają w ogóle od innych pearljamowych klasyków. Szczególnie ten ostatni, który od lat pozostaje moim ulubionym utworem zespołu. Ten gitarowy riff, partia perkusji i wokal Eddiego… wszystko, za co można pokochać Pearl Jam. Polska jest jednym z czterech państw, w których to cudo ukazało się w kasetowym wydaniu. Jeszcze nie mam tego w swojej kolekcji, ale polowanie trwa!

Kolejną ciekawostką jest wydany w 2000 roku bootleg The Gossman Project, czyli materiał ze słynnego dema, do którego miał dograć się Eddie Vedder jeszcze przed dołączeniem do zespołu. Są tam wczesne wersje utworów z Ten posiadające swoje pierwotne tytuły. Stąd wiemy, że Black nosił z początku nazwę E Ballad, Alive to Dollar Short, z kolei Agytian Crave to nic innego jak Once. Ciekawostką jest, że wiele pomysłów z tej sesji zostało wykorzystanych również na późniejszych albumach grupy. Weird A jest bardzo podobne do pochodzącego z Vs. kawałka Animal, natomiast Folk D to późniejsze Red Mosquito z albumu No Code. Jest też demo numeru Times Of Trouble, który znalazł się później na płycie projektu Temple Of The Dog. Jakość tych nagrań nie jest zbyt dobra, ale dla wszystkich fanów zespołu to wciąż pozycja obowiązkowa!

Podobnie jak już wcześniej wspomniane świąteczne single, nagrywane przez zespół od 1991 do 2018 roku. Te były rozsyłane w połowie grudnia do członków oficjalnego fanclubu Pearl Jam – 10Club. Tam też pojawiło się sporo dobrego. Większość znajdziecie bez problemu na YouTube, część z nich jest też na Spotify czy w innych serwisach streamingowych. Wśród moich faworytów mogę wymienić choćby pochodzący z 1997 roku Happy When I’m Crying, Sonic Reducer z 1992 czy All Night. Te oddalone kształtem od tradycyjnych kolęd i pastorałek. Choć są też takie rzeczy jak Olympic Platinum, Santa Cruz czy Someday At Christmas, których nie będzie wstydu puścić przy wigilijnym stole.

Na koniec przypomnę jeszcze o wydawanych od 2000 roku oficjalnych bootlegach, ze wszystkich zagranych przez zespół koncertów. To dobra pamiątka dla fanów, którzy chcą mieć dobrej jakości nagrania z wydarzeń, w których uczestniczyli. Sam mam płytkę z koncertu w Katowicach, którą można było nabyć swego czasu w Empiku. Dziś można zamawiać je z internetowego sklepu zespołu. Fajna sprawa tym bardziej, że rzadko zdarza się, by Pearl Jam zagrał dwa koncerty z taką samą setlistą. Poza tym bardzo często zdarzają się improwizowane, napisane kilka godzin przed koncertem kawałki, które zespół wykonał tylko raz! Posiadanie takiego nagrania w swojej kolekcji to też niezły rarytas, w czasach gdy wszystko dostępne jest za jednym dotknięciem myszki.

About Zeen

Power your creative ideas with pixel-perfect design and cutting-edge technology. Create your beautiful website with Zeen now.

Więcej wpisów
Postman, Fot.: Andriy Boyar
Postman: „Jestem teraz nie tyle muzykiem, ile dyplomatą” (wywiad)