Czy ,,Tarcho Terror” to wyłącznie opowieści o imprezowym życiu warszawskiego rapera? Kto dograł się na płycie Miłosza? Zerknijcie na małą ściągawkę czego można się spodziewać po tym krążku.
Piątego sierpnia miał mieć premierę piąty studyjny album Otsochodzi. Być może zbieżność planowanej daty i numeru albumu to czysty zbieg okoliczności, ale pierwsze miejsce na liście OLiS raczej wychodzi poza ramy przypadku. Poza tym – ostatecznie ,,Tarcho Terror” zaczął okupować serwisy streamingowe już 4 sierpnia tego roku, wzbijając się coraz wyżej i wyżej, aż dotarł do pierwszego miejsca Top Albumy Polska oraz uplasował sobie miejsce w pierwszej dziesiątce Top Album Debut Globals na Spotify.
Nie ma większego sensu ocenianie krążka po okładce, a co dopiero tytule, ale muszę przyznać, że tym razem nazwa albumu przemówiła do mnie personalnie. Dlaczego? Miedzy innymi dlatego, że Tarchomin to część mojego warszawskiego życia. W dodatku jest to część studencka, więc pełna wrażeń i wyzwań. Może nie było w tym wiele terroru, ale faktycznie to miejsce ma specyficzny charakter – tutaj wiele może się wydarzyć. Był to dobry czas, choć zwykle wieść o tym, że mieszkam na Tarcho budziła u znajomych ambiwalentne odczucia. Często słyszałam: ,,O Boże! To jakiś koniec Warszawy” lub ,,Ile się stamtąd jedzie do Centum? Godzinę?”. Dla ciekawych – jedzie się całkiem szybko, ale bez wątpienia widmo Tarchomina jako końca świata będzie się ciągnęło za nim jeszcze długo. Jak widać, ta budząca niemałe zainteresowanie dzielnica jest również bliska sercu niektórych warszawskich artystów. Miłosz Stępień – Otsochodzi – zdecydował się opowiedzieć kilka muzycznych historii, które częściowo domyślnie są osadzone w realiach Tarchomina, a częściowo wzmianka o nim pojawia się bezpośrednio. Warszawscy raperzy szczególnie chętnie utożsamiają się ze ,,swoim miastem”, a w szczególności dzielnicą. Swoje przywiązanie do Warszawy deklaruje m.in.: Taco Hemingway, Pezet, Włodi, Mata czy Tede. Historie, które przedstawiają artyści powiązane są z realnymi, ważnymi dla nich miejscami, dzięki czemu stają się bardziej osobiste i autentyczne. Przychodzi do głowy refleksja, jak ogromny wpływ na człowieka ma jego najbliższe środowisko, które wychowuje, inspiruje, określa.
Przedstawiciel wytwórni 2020 zaczął opowieść od krótkiego rozliczenia wcześniejszej twórczości (między innymi poprzez nawiązanie do utworu ,,Nowy kolor”, do którego dograł zwrotkę Taco Hemingway, będący w tym czasie, podobnie jak Otsochodzi, pod skrzydłami Asfalt Records) oraz kilku osobistych wyznań. Niemal cała płyta jest przesiąknięta imprezowym klimatem, natomiast Otsochodzi potrafi między wersami o melanżach wpleść prywatne przemyślenia dotyczące doświadczeń, relacji z kobietami i środowiska rapowego. Zaprosił do współpracy między innymi takich artystów jak: Young Igi (z którym tworzy kolektyw OIO – trzecim ogniwem jest OKI), Szopeen, Oskar83 (PRO8L3M) czy Gruby Mielzky. Nie chciałabym streszczać wszystkich utworów i nadawać im etykiety, bo uważam, że każdy słuchacz może zupełnie inaczej zinterpretować poszczególne słowa, inaczej odebrać prezentowane dźwięki. ,,Tarcho Terror” jest zdecydowanie dopracowanym krążkiem i mam nadzieję, że to enigmatyczne stwierdzenie zachęci Was do odsłuchu. Nawet jeśli Tarchomin nie budzi w Was szczególnie ciepłych skojarzeń, możecie w dźwiękach tej płyty odnaleźć swoje bliskie sercu miejsca i skonfrontować przemyślenia dwudziestosiedmioletniego rapera ze swoimi własnymi – a to zawsze jest ubogacające.